środa, 26 listopada 2014

Wywiad z Katją i Degausser

Zapraszam na pierwszy z cyklu wywiadów, które zostaną przeprowadzone z różnymi przedstawicielami blogosfery. O swojej pracy zgodziły się opowiedzieć Katja i Degausser z portalu betowanie.pl.


Jak długo betujecie opowiadania?
Degausser: Od ponad roku. Zaczęłam jakoś w czerwcu 2013 roku.
Katja: Do ekipy na Betowaniu dołączyłam ponoć w lipcu 2013 roku, czyli chwilę po Degausser, ale tak naprawdę już wcześniej się tym zajmowałam, lecz dokładnie nie umiem powiedzieć, od kiedy.

Czy zauważyłyście od tamtej pory, że wasz warsztat się rozwinął?
Degausser: Tak, bardzo. Przyznam, że od momentu, kiedy zaczęłam betować, bardzo, ale to bardzo się rozwinęłam, zwracam uwagę na wiele więcej błędów, mam też lepsze oko do literówek i powtórzeń.
Katja: Z pewnością jest znaczna różnica… Zupełnie inaczej teraz oceniam teksty pisane zarówno przeze mnie samą, jak i innych, więcej błędów dostrzegam i mam wrażenie, że łatwiej mi przychodzi pisanie konstruktywnych komentarzy i opinii na temat jakiegoś tekstu.

Jakie błędy ludzie popełniają najczęściej?
Degausser: Hm, najczęściej chyba źle używają „tę” i „tą”. A może po prostu to irytuje mnie najbardziej.
Katja: Powtórzenia, to chyba jakaś zmora! Często spotykam się też z błędnym zapisem dialogów, wiele osób nie wie, jak się to robi.

Czy są gatunki, które sprawdza wam się łatwiej? Jeśli tak, dlaczego?
Degausser: Strasznie lubię betować fanfiki potterowskie, chociaż głównie z sentymentu. Poza tym właśnie w fanfikach czuję się najpewniej, bo zawsze mogę wskazać ewentualne niezgodności z kanonem, a jeżeli chodzi o przeprowadzenie researchu w innych sprawach, muszę przyznać, że nie zawsze mam na to ochotę. Lenistwo czasami mnie łapie i zdaję się na autora.
Katja: Chyba nie mam swoich ulubionych… Generalnie dobrze sprawdza mi się wszystko, na czym się znam, nie tykam raczej historycznych i fanfików na podstawie książek/filmów/seriali/anime, których nie znam.

Co skłoniło was do betowania tekstów innych ludzi? Co motywuje was do kontynuowania tej pracy?
Degausser: Autorka pewnego fanfika, którego kiedyś czytałam, potrzebowała bety, więc postanowiłam zaoferować jej swoją pomoc. Spodobało mi się, więc zgłosiłam się po dyktando z Betowania, a później już to jakoś poszło, znalazło się więcej chętnych autorów. Na pewno motywuje mnie myśl, że jeżeli w rok poprawiłam się aż tak bardzo, to i przez kolejny na pewno czegoś się nauczę.
Katja: Przyjaciółka mi wysyłała do sprawdzenia swoje opowiadania, podpytywała ciągle, co poprawić, co jest źle, a co dobrze… Więc chyba to był taki początek. Chociaż na długo przed dołączeniem do ekipy Betowania zajmowałam się poprawianiem błędów w postach na jednym forum.

Czy macie poczucie misji, czy też betowanie to dla was sposób na zabicie nudy?
Degausser: Betowanie to dla mnie sposób na znalezienie tekstów godnych uwagi. Nie mam czasu, żeby przeszukiwać katalogi, więc zawsze się cieszę, kiedy zgłasza się do mnie autor tekstu, który brzmi interesująco.
Katja: Chyba raczej misja zbawiania świata! *śmiech* Nie no, żartuję… Na początku pewnie był to dobry sposób na zabicie nudy, teraz już nie do końca, bo nie mam tyle czasu, żeby się nudzić… Wydaje mi się, że bardziej kieruje mną chęć pomocy, podpowiedzenie innym, co mogą poprawić. W moim przypadku konstruktywna krytyka zdziałała naprawdę dużo, pamiętam, że na Ocenach Legilimens jakieś moje opowiadanie zostało niesamowicie skrytykowane, oceniająca wytknęła mi każdy, nawet najmniejszy błąd. Bardzo mi to pomogło. Teraz naprawdę się cieszę, gdy widzę, że po moich radach ludzie starają się pisać lepiej i zaczynają popełniać mniej błędów.

Zdarza wam się odrzucić tekst z powodu zbyt dużej ilości błędów, albo pisany przez autora, który zwyczajnie nie chce się niczego nauczyć?
Degausser: Jeżeli chodzi o pierwszy przypadek: nie. Trafiło mi się parę tekstów najeżonych błędami (horror!), ale zazwyczaj ich autorzy po prostu zapadali się pod ziemię i przestawali aktualizować blogi, nie wspominając o podsyłaniu mi prac. Jeżeli chodzi o drugi przypadek… Powiem szczerze, że raz bardzo długo zbierałam się, żeby prosto z mostu powiedzieć autorowi, że jeżeli nie weźmie się za tekst, ale tak porządnie, to będę musiała przerwać współpracę. Jednak tak się złożyło, że autor ten porzucił opowiadanie, więc nie, nie zdarzyło mi się. Chociaż było blisko.
Katja: Generalnie gdy ktoś składa mi propozycję współpracy, proszę go, żeby wysłał mi jakąś próbkę swojej twórczości, bo wtedy łatwiej mi jest rozeznać, z jakim tekstem będę miała do czynienia i ile będzie wymagał pracy. Przyznaję… zdarzało mi się odrzucić z powodu ilości błędów, po prostu mnie to przerosło. Jeśli chodzi o drugi przypadek, kiedy autor się nie chce niczego nauczyć… Tak, zdarzają się tacy, którzy popełniają w kółko i w kółko ten sam błąd. W takich chwilach mam ochotę wyrzucić laptopa przez okno...

Czy nie nuży was powtarzanie wciąż i wciąż tych samych zasad, wytykanie wciąż i wciąż tych samych błędów każdej kolejnej osobie, która przychodzi po pomoc?
Degausser: Zależy. Jeżeli chodzi o sprawy podstawowe, na przykład o ten przeklęty zapis dialogów, to tak, przecież wystarczy otworzyć książkę i wyciągnąć wnioski. Ale gdy mowa o przecinkach, powtarzanie się nie bardzo mi przeszkadza.
Katja: Czy nuży… To chyba faktycznie zależy od tego, z kim przyjdzie pracować. Ale są takie błędy, które popełnia wiele osób… Zapis dialogów, o, właśnie, ale na przykład „tę” czy „tą”... Irytują mnie jeszcze błędy logiczne, ale to chyba już raczej kwestia stylu pisania danej osoby, jak sądzę.

Co jest najtrudniejszym aspektem pracy bety? Same błędy, interakcje z klientami, krótkie terminy, czy jeszcze coś innego?
Degausser: Czasami najtrudniejszym aspektem byłoby znalezienie chęci do betowania. Są tygodnie, kiedy z chęcią zabiorę się za sprawdzanie tekstu, a kiedy indziej po prostu łapie mnie leń.
Katja: Hmm, chyba wiele czynników ma wpływ na tę pracę… Ilość błędów, styl pisania danej osoby (wiele zależy od tego, czy dobrze się czyta dany rozdział), także ilość czasu, jaką mam. Zdarzały się też takie przypadki, kiedy ktoś uważał poprawianie tekstów za mój obowiązek i jak mogę nie mieć czasu na to, foch i fokle.

Co sądzicie o grammar-nazi? Czy uważacie się za przedstawicieli tej grupy?
Degausser: Za grammar-nazi uważałam się może ze cztery lata temu, kiedy przy poprawianiu drugiej osoby sama popełniałam jakiś błąd. Niby wyrosłam z czegoś takiego, ale dzień w dzień poprawiam starszą siostrę.
Katja: Kiedyś pewnie tak… Ciągle wytykałam znajomym błędy, czy to w rozmowach prywatnych, czy w miejscach publicznych… Dawno to było. I minęło.

Wnikliwą znajomość polszczyzny wyniosłyście ze szkoły, czy też doszkalacie się bezustannie na własną rękę? Śledzicie na bieżąco zmiany reguł języka polskiego?
Degausser: Znajomość polszczyzny wyniosłam z czytania książek, czytania książek i jeszcze raz z czytania książek. Nigdy nie byłam pilnym uczniem, więc mało czego nauczyłam się w szkole, no może upartego wstawiania przecinka przed dosłownie każdym „a”. Wstyd się przyznać, ale nie śledzę żadnych zmian, po prostu ograniczam się do robienia researchu, kiedy muszę coś zweryfikować.
Katja: Ja dokładnie tak samo, jak Deg, książki nauczyły mnie w zasadzie wszystkiego… Może jeszcze pewnie przysłużyła się do tego moja polonistka z podstawówki, która była naprawdę świetna i potrafiła przekazać pasję języka. Chociaż moja klasa jej nie lubiła… Jeśli chodzi o zmiany w języku polskim, nie jakoś bardzo pilnie, ale zdarza mi się je śledzić.

Czy zaobserwowałyście zmieniające się trendy w tematyce blogów, które sprawdzacie? Co jest teraz na topie, a co jest już passe?
Degausser: W fanfikach potterowskich nietrudno zauważyć zmieniające się trendy. Mam wrażenie, że Ron jako damski bokser powoli wychodzi z mody, teraz na topie mamy zaaranżowane małżeństwa i bardzo mroczne inicjacje do kręgu śmierciożerców.
Katja: Hahaha, to takie pytanie z cyklu „trudne”. Nie sprawdzam za wielu fanfików, więc może na ten temat się nie będę wypowiadać, ale jeśli chodzi o obyczajówki… Romans ciągle na topie, autorki lubią parować swoje bohaterki o charakterach merysujek ze znanymi gwiazdami… Chociaż zauważyłam malejącą popularność opowiadań związanych z zespołami muzycznymi… Ale może po prostu się nie orientuję aż tak bardzo.

Jak wasi klienci podchodzą do proponowanych przez was zmian?
Degausser: Poszczęściło mi się na tyle, że raczej otwarcie. Co prawda raz na jakiś czas zaglądam na blogi, żeby popatrzyć, jak i co autor poprawił, i czasami zauważam, że coś zostało pominięte.
Katja: To zależy od konkretnej osoby… Raczej bezkrytycznie, większość się stosuje do uwag i sugestii, chociaż zdarzały się przypadki, kiedy ktoś się rzucał z twierdzeniem, że to wcale nie jest błąd i jak mogę się tak czepiać...

Poprawiacie jedynie błędy językowe, czy również merytoryczne? Jak głęboka jest wasza ingerencja w tekst?
Degausser: Językowe i merytoryczne. Co do ingerencji w tekst, zależy od autora. Wydaje mi się, że potrafię wyczuć, kiedy ktoś oczekuje ode mnie bardziej konkretnego pokierowania w odpowiednią stronę, ale nigdy nie naciskam.
Katja: I językowe, i merytoryczne. Nie ingeruję w tekst głęboko, po prostu sugeruję autorowi, że w tym miejscu na przykład mógłby coś dopisać, bo brakuje mi jakiegoś elementu… Albo dostrzegam błąd logiczny i komentuję go. Generalnie nie jestem zwolenniczką głębokiej ingerencji w tekst.

Czy trudno jest dołączyć do załogi? Jak wygląda proces rekrutacji?
Degausser: Wystarczy poprawić podesłane przez moderatorki dyktando. Jeżeli czyjeś umiejętności są dobre, jest od razu przyjmowany do załogi, ale czasami niektóre osoby są przyjmowane na okres próbny.
Katja: Ja lub Nearyh wysyłamy do takiej osoby dyktando, które musi następnie poprawić. Potem, gdy już je odeślą, oceniamy, w jaki sposób to zrobiły, czy wyłapały błędy, czy pominęły, jak zaingerowały w tekst… W zależności od tego albo przyjmujemy od razu, albo na staż, który trwa przez miesiąc.

Czy same również piszecie opowiadania? Ufacie swoim umiejętnościom, czy dajecie je komuś do zbetowania?
Degausser: Tak, piszę. Niestety we własnych tekstach jestem ślepa na literówki i powtórzenia, zresztą dość często zdarzają mi się też kalki z angielskiego, więc cieszę się, że zdecydowałam się poprosić Nearyh o współpracę.
Katja: Oczywiście. Generalnie staram się czytać własny tekst, gdy „ostygnie” i wtedy go poprawić. Jedno z opowiadań betuje też Nearyh.

O czym traktują wasze autorskie teksty? Czy można je gdzieś przeczytać?
Degausser: Moje opowiadanie jest o apokalipsie zombie. Publikuję je na tym blogu.
Katja: Generalnie faza na romanse trwa… Oprócz tego świat MMORPG, czyli główna bohaterka ląduje w grze komputerowej, z której nie może się wydostać. Bardzo fajny temat. Jeszcze nie założyłam bloga, ale planuję, chciałabym napisać więcej rozdziałów, żeby móc je wrzucać regularnie.

Aktualizacja: Opowiadanie Katji można znaleźć tutaj.

Czy przy tak zajmującym hobby macie jeszcze czas, by sięgać po książki? Jeśli tak, co lubicie czytać? Macie swoje ulubione gatunki, autorów?
Degausser: Aktualnie staram się pochłaniać wszystko, gdzie mogę znaleźć coś o zombie. Na czytanie książek zawsze da się znaleźć czas – można słuchać audiobooka, kiedy gdzieś się idzie, czytać w autobusie… Jeżeli ktoś mówi, że nie ma czasu na czytanie, po prostu kłamie!
Katja: Oczywiście, że tak, czas na książki zawsze się znajdzie. Ostatnio wróciłam do fantastyki, uwielbiam ten gatunek, zdarza mi się poczytać też jakieś obyczajówki… No i klasyka literatury, rzecz jasna.

Czy macie złotą radę dla autorów i autorek opowiadań?
Degausser: Czytanie rozwija! Pisanie też!
Katja: Chyba nie jestem w stanie wymyślić niczego, co byłoby złotą radą… Mogę się jedynie podpisać pod słowami Deg.

Czy któryś z poprawianych przez was tekstów mogłybyście z czystym sumieniem polecić szerszej publiczności?
Degausser: Hm, myślę, że mogę śmiało polecić Rant Czarodzieja.
Katja: W chwili obecnej chyba nie bardzo...

poniedziałek, 24 listopada 2014

Rezurekcja

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie…
Kiedy przyszedł mi do głowy pomysł ożywienia Katalogu Ocenialni, na wszelkie sposoby usiłowałam skontaktować się z załogą, tak byłą, jak i obecną. Udało mi się złapać jedynie Isamar, która zasugerowała, że być może lepszym pomysłem będzie zbudowanie takiej strony od nowa.
Przyjemnie jest mi więc was powitać w miejscu, które będzie Katalogiem 2.0. W założeniu jest to strona, która ma ułatwiać opkotwórcom dostęp do dobrodziejstw polskojęzycznej blogosfery.
Część opcji pozostanie bez zmian, a zatem na pierwszym miejscu znajduje się spis aktywnie działających ocenialni (a ponieważ wszyscy wiemy, że z tą aktywnością różnie bywa, roboczo zakładam, że to takie, na których w ciągu półrocza coś się ruszyło. Terminy graniczne mogą w przyszłości ulec zmianie), poniżej wykaz betowalni, szabloniarni oraz analizatorni. Jeżeli chcecie, by wasza strona została ujęta w spisie – dajcie znać. Jeżeli chcecie, żeby została ze spisu usunięta – również dajcie znać.

Każda ze stron podpadająca pod wyżej wymienione kategorie może dać ogłoszenie dowolnej (w granicach rozsądku) treści, które zostanie umieszczone na stronie głównej. Jeśli zgłoszeń na raz przyjdzie kilka, będą umieszczane w jednodniowych odstępach tak, aby każde miało szansę powisieć co najmniej dobę. Dana strona może ponowić ogłoszenie po minimum miesiącu.

Oprócz ogłoszeń będę się starała wrzucać również artykuły i wywiady na tematy związane z morzosferą. Jeśli macie propozycje tematów, o których chcielibyście poczytać, zapraszam do działu propozycji. Jeśli sami macie ochotę popełnić tekst, zapraszam do zakładki kontakt. Każdy tekst przed umieszczeniem zostanie przepuszczony przez betę.

Ponieważ strona jest świeżutka, na pewno roi się w niej od błędów, które przeoczyłam – jeśli je znajdziecie, nie krępujcie się poinformować mnie o nich w komentarzach.

Za szablon serdecznie dziękuję Deneve!
Obsługiwane przez usługę Blogger.