wtorek, 3 lutego 2015

Rady Neila Gaimana

Uwaga. Post zawiera moje prywatne opinie, których w żadnym wypadku nie można traktować jako prawdy objawionej.

W sieci można znaleźć rady dla początkujących pisarzy, których udzielił Neil Gaiman (wersja angielska, wersja polska). Chociaż szanuję go jako autora, nie mogę się zgodzić z tą listą, więc rozłożę ją na czynniki pierwsze, bo to internet, więc mogę.


1. Pisz.

Truizm.

2. Układaj słowo za słowem. Znajdź takie, które pasują i po prostu je zapisz.

Znowu truizm. Chyba że to jakaś bardzo głęboka prawda, której mój przyziemny umysł nie ogarnia.

3. Skończ to, co piszesz. Krok po kroku, rozdział po rozdziale.

A co z autorami, którzy najpierw piszą zakończenie, a następnie zajmują się rozdziałami w losowej kolejności, w zależności od tego, na co mają nastrój? Nie sądzę, żeby autorytatywne narzucanie sztywnych zasad pomogło początkującym pisarzom, bo każdy ma swoją dynamikę, swój charakter, swoją metodę. Nie ma jednej złotej metody, która pasowałaby wszystkim.

4. Po skończeniu, pozwól tekstowi odleżeć chwilę. Przeczytaj go ponownie, udając, że to pierwszy raz. Pokaż go znajomym, których opinię szanujesz, i którzy lubią dzieła podobne do tego, które wyszło spod Twojej ręki.

I tak, i nie. Jak ktoś nie lubi danego gatunku czy jest obojętny, to nawet może być bardziej obiektywny. Poza tym mało kto potrafi udawać, że to pierwszy raz – albo faktycznie zapomniałeś i to jest wtedy wykonalne, albo nie i udawać to sobie możesz, ale nic ci z tego nie przyjdzie. Dlatego lepiej jest odłożyć tekst na dłużej niż chwilę.

5. Pamiętaj: kiedy ludzie mówią Ci, że coś jest nie tak, albo że coś w tekście im zgrzyta – prawie zawsze mają rację. Kiedy mówią Ci dokładnie co jest źle i jak to poprawić – prawie zawsze są w błędzie.

Cóż, tym punktem Gaiman neguje sens działalności ocenialni. Nie wiem, co jest złego w wytykaniu ewidentnych błędów i wskazywaniu rozwiązań pozwalających na wybrnięcie z literackich kłopotów i kłopocików. Poza, być może, urażeniem miłości własnej autora.

6. Popraw, co potrafisz. Pamiętaj, że prędzej czy później wypuścisz swój tekst w świat i zaczniesz pracę nad nowym. Nie będzie czasu na doprowadzenie któregoś z nich do perfekcji. Gonienie za ideałem jest jak ściganie horyzontu. Pędź przed siebie.

To jest dobra rada, ale wyłącznie dla perfekcjonistów, którzy nigdy nie będą zadowoleni ze swojego dzieła, którzy nie wiedzą, kiedy można odpuścić dopieszczanie dzieła, którzy spędzą lata nad kształtowaniem jednego zdania tak, by miało idealne brzmienie. Niemniej, perfekcjoniści nie stanowią większości społeczeństwa, a co za tym idzie, nie stanowią też większości pisarzy.

7. Śmiej się z własnych dowcipów.

Umm… Czy są ludzie, którzy nie śmieją się z WŁASNYCH dowcipów? Jeśli tak, czemu w ogóle uważają je za, wiecie, dowcipy? To niepokojące.

8. Podstawowa zasada pisania brzmi: jeśli robisz to pewną ręką i z przekonaniem, wszystko ujdzie Ci na sucho. (To może być podstawowa zasada życia, nie tylko pisania – ale z pewnością jest to prawda w stosunku do pisania.) Opowiedz więc swoją historię tak, jak powinna być opowiedziana. Pisz szczerze i przekaż wszystko najlepiej, jak umiesz. Nie jestem pewien, czy są jeszcze inne zasady. Z pewnością nie są ważniejsze od tej.

Nie. Efektem takiego podejścia są gnioty serwowane nam przez niesławnych w sieci autorów, którzy są tak przekonani o cudowności swego tworu, że publikują go bez poddawania go krytyce (albo odrzucając wszelką krytykę jako niekonstruktywny hejt). W efekcie, gdy dzieło trafia do szerszej publiczności, a na autora wylewane są wiadra pomyj, przeżywa on szok poznawczy i najczęściej, niestety, woli pogrążyć się we własnym idealnym świecie marzeń, niż wyciągnąć z krytyki sensowne wnioski i napisać następne dzieło lepiej. Często zresztą czytelnik, który dostaje do ręki efekt wielomiesięcznej akcji wizerunkowej, jest o wiele bardziej zawiedziony i skłonny do narzekań, ponieważ obiecywano mu cuda na kiju, a dostał chłam. Nikt nie lubi być okłamywany.


Podsumowując, myślę, że Gaiman napisał osiem porad dla samego siebie. Porad skrojonych na miarę tego jednego, konkretnego osobnika, który ma szczęście posiadać talent literacki, warsztat i masę sprzedanych tytułów. Niestety, przeciętny początkujący autor niewiele z nich wyciągnie dla siebie.

13 komentarzy:

  1. Moim zdaniem te zasady są wręcz szkodliwe dla początkujących. Już wyobrażam sobie, co młody autor może zrozumieć przez "popraw, co potrafisz" - czyli nic lub niewiele, "kiedy mówią Ci dokładnie co jest źle i jak to poprawić – prawie zawsze są w błędzie" - więc to ja mam rację i ten byk ma tam stać, a na koniec pokaż znajomym, którzy ci posłodzą, żebyś utwierdził się w przekonaniu, że korekta to wymysł tylko dla nawiedzonych. Potem odłóż na chwilkę (a po jednym dniu udawaj, że zapomniałeś, co napisałeś) i jesteś już panem swojego świata. Tak... Wielu by tak pomyślało, o zgrozo, a potem by tak zrobiło. Mam wrażenie, że po przeczytaniu tych porad zabolało mnie moje ego...

    OdpowiedzUsuń
  2. Odnośnie piątki: gdybym dała komuś do przeczytania jakiś tekst, który napisałam, i ta osoba powiedziałaby mi, że coś jej w tym tekście zgrzyta lub coś jest nie tak, to wiadomo, że chciałabym, żeby mi wskazała co jest źle. Inaczej byłabym zapewne trochę podirytowana ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale w trzecim punkcie nie jest powiedziane, że te rozdziały mają być po kolei. :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam się, to się wypowiem!
    Nie czytałam ani jednego dzieła Gaimana, ale widzę, że w każdej z tych rad wyraźnie puszcza on oko do odbiorcy, a tymczasem szanowna oceniająca się na to zżyma. No ludzie.

    1) Truizm! Niewiarygodne! Wiecie, co na to łyżka? A tak poważnie - nie wszyscy wiedzą, że pisarstwo zaczyna się od pisania rzeczy. Serio-serio.

    2) i 3) Nie wszyscy też wiedzą, na czym polega pisanie. Nie wiedzą też, że zaczęte rzeczy trzeba kończyć, a nie pozwalać im leżeć i kwitnąć w oczekiwaniu na lepszy moment. W tych wszystkich punktach generalnie chodzi o to, że czasem powrót do naprawdę podstawowych zasad może okazać się potrzebny i owocny. I że nie ma w tym nic złego, że nam te podstawy trochę wywietrzały.

    4) Chwila to pojęcie względne, może trwać nawet tygodniami, no come on, pani oceniająco! I oczywiście, że "udawanie pierwszego razu" nam nie wyjdzie, to tylko sugestia, że mamy spróbować zmienić podejście do własnego tekstu!

    5) Gaiman nie neguje ocenialni, lol, raczej ma na myśli wrażenie. Osobiście wolę, kiedy czytacz mojego tekstu mówi mi, że coś w tym dialogu brzmi sztucznie - i wtedy przeoruję dialog we wszystkie strony w poszukiwaniu wszystkich źródeł tego złego wrażenia - niż kiedy pokazuje mi paluchem i twierdzi, że ten bohater nie powinien tak się drapać po głowie - bo wtedy sprawię tylko, że ten bohater nie będzie tak drapał się po głowie.

    6) i 7) No dobra. :D

    8) Zdaje mi się, że ta zasada, mimo iż podstawowa, pozostaje częścią całości tego zbioru zasad. Które powinno się stosować, tak jakby, całościowo. I nie widzę w niej nic negatywnego - piszącym często brakuje pewności siebie i przez to poprzestają na nieustannym dopieszczaniu swoich tekstów, zamiast je wreszcie wziąć i skończyć, i pokazać światu.

    Moim zdaniem Gaiman napisał swoje porady dla siebie (któż nie pisze po części też dla siebie?) i dla tych, którzy mają za sobą jakieś pisarskie doświadczenia - choćby jedną miniaturę na dnie szuflady. Nie są to porady gwarantujące natychmiastowy sukces czy robiące z nas wielce świadomych twórców, ale są całkiem spoczko.

    Bez urazy. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reasumując: Twoim zdaniem pan Gaiman napisał słowa, którym trzeba nadać sens.
      Moim zdaniem jednak nie można oczekiwać od statystycznego początkującego pisarza takiej biegłości w egzegezie i wypadałoby przyjąć, że pan Gaiman złymi słowy swoje porady napisał.

      spowarzaniem,
      Wielki Inkwizytor Internetu

      Usuń
    2. Aczkolwiek Twoje uwagi niewątpliwie są cenne, serio.

      Usuń
    3. Cóż, Gaiman to pisarz z prawdziwego zdarzenia, nie twórca blogasków, więc nie można jego porad przekładać na naszą blogaskową rzeczywistość. Ciężko by ktoś kto nawet nie wie o istnieniu ocenialni, negował ich sens. ;)
      Zgadzam się z Lunatyczką. Od siebie dodam tylko:
      Po pierwsze - punkt 5 ma sens, nawet w przypadku istnienia ocenialni. Co innego wytknąć konkretny błąd, a co innego twierdzić "ma być cytat" albo "musi być o miłości, bo tak". Moim zdaniem tu bardziej o coś takiego chodziło.
      I po drugie, punkt 8 też ma sens o ile nie odnosimy go do typowych blogasków. Generalnie jeśli ktoś ma jakikolwiek talent to rzeczywiście najlepszy efekt osiąga, kiedy tworzy w taki sposób. ;)
      Rady są dobre, ale dla ludzi z pasją i talentem. Gdyby Gaiman napisał poradnik dla blogerów pewnie wyglądałby zupełnie inaczej i zaczynałby się od: "poczekaj aż ci przejdzie". :)
      Za to na plus dla Twojego tekstu - podoba mi się taka konfrontacja poradnika z blogaskową rzeczywistością. Z podsumowaniem akurat zgadzam się w pełni. Pewnych rad nie można brać do siebie będąc początkującym blogerem, jedynie z przekonaniem (najczęściej bezpodstawnym) o własnym talencie. Wtedy faktycznie więcej szkód niż pożytku.

      Pozdrawiam. :)

      Usuń
    4. Przecież to SĄ porady dla POCZĄTKUJĄCYCH pisarzy. Chyba że twoim zdaniem taką niesamowitą i fundamentalną różnicę robi, czy ktoś publikuje swoją twórczość na blogasku, czy pokazuje cioci Jadzi/polonistce, czy tylko wnętrzu szuflady przed poleceniem dla wydawnictwa... Już pomijając, że nie wiem, po co radzić coś takiego pisarzom zaawansowanym i poczytnym. I tak, można coś negować, nie wiedząc o jego istnieniu, bo ogólne twierdzenie może przenieść się na szczegół.
      Talent to nie wszystko, to nawet nie większość. Najważniejsza jest ciężka praca.
      I nie generalizuj. Ludzie są różni i różne efekty osiągają na różne sposoby.
      A punkt 5 jest co najmniej niejasny, a doświadczony pisarz powinien zadbać o to, żeby tak nie było.

      Usuń
    5. Adalin, zróbmy na moment założenie, że to są porady dla profesjonalnych pisarzy (cokolwiek to znaczy).
      1. Pisz - nie sądzę, żeby owa błyskotliwa porada była wielkim novum dla pisarza profesjonalnego.
      2. Układaj słowo za słowem. Znajdź takie, które pasują i po prostu je zapisz. - rozumienie sensu tej porady zależy od doświadczeń i filozofii pisania, więc dla wyrobionych pisarzy tym bardziej nie jest pomocną wskazówką
      3. Jak Gaya zauwałyza, to sprawa indywiadualna, a pisarzom nie trzeba przypominać, że pisze się przez pisanie.
      4. Miałam tu napisać coś innego, ale... teraz pomyślcie sobie o ałtorKasi i jej pięciu zaufanych recenzentkach.
      5. Tu odpuszczę, sprawa bardzo indywidualna, aczkolwiek głusi na wszelką krytykę nigdy nie wychodzą na tym dobrze, patrz: Przewodas aka Lewandowski.
      6. Znowu pomyślmy o ałtorKasi.
      7. Zestawmy sobie to z punktem 5 i pomyślmy o wszystkich scenach, które Artur Szydler uważa za bardzo śmieszne.
      8. Hm. Ja, zatwardziały hejter Fabryki Słów i pisarzy produkowanych przez to wydawnictwo hurtem, muszę przyznać, że pan Gaiman ma tu 100% racji. Ziemiański i Piekara się sprzedają, Kossakowska ma fanów, Jadowska jest gwiazdą, Pilipiuk jest w pewnych środowiskach kultowy, a oni tylko kierują się tą zasadą. Niestety Gaya też ma rację, powstaje z tego grafomania przypawiająca o ból zębów.

      Usuń
    6. Ale skąd takie wnioski? Nigdzie nie pisałam, że to porady dla zaawansowanych, tylko że dla ludzi z talentem. Proszę czytajcie ze zrozumieniem i nie dopowiadajcie sobie czegoś, o czym słowem nie wspomniałam. Jeśli chodziło wam tu o stwierdzenie początkujący blogger to użyłam go tylko dlatego, że zwykle są oni tak jak to napisała autorka artykułu - bardziej oderwani od rzeczywistości.
      I nie bardzo rozumiem o ci chodzi z tą autorKasia itp. Widac jako osoba z zewnątrz nie powinnam była komentować skoro od razu są takie reakcje, jakbym co najmniej naubliżała autorce artykułu...

      Usuń
    7. Po pierwsze: doucz się interpunkcji i jej prawidłowo używaj.
      Po drugie: sama czytaj ze zrozumieniem.
      Po trzecie: jeśli uważasz, że każdy, kto się z tobą nie zgadza i wyraża to kulturalnie, reaguje histerycznie, to... dobra, nie będę robić obcej osobie internetowej psychoanalizy, ale radziłabym popracować nad przewrażliwieniem.
      "Gaiman to pisarz z prawdziwego zdarzenia, nie twórca blogasków, więc nie można jego porad przekładać na naszą blogaskową rzeczywistość."
      Aha. Więc skoro teraz mówisz, że nie chodziło ci tu o to, że nie można, bo blogerzy to głównie pisarze początkujący, ale o to, że"nigdzie nie pisałam, że to porady dla zaawansowanych, tylko że dla ludzi z talentem". "Gdyby Gaiman napisał poradnik dla blogerów pewnie wyglądałby zupełnie inaczej i zaczynałby się od: "poczekaj aż ci przejdzie". :)" No litości, to jest jeszcze gorsze, próbowałaś się bronić, a się pogrążasz. Zakładasz tym samym, że w blogosferze nie ma w ogóle ludzi z talentem. Pisałam to, powtórzę - generalizowanie jest obrzydliwe.
      A dlaczego porady są kiepskie dla ludzi "z talentem", wytłumaczyła ci Kreatur.
      Btw zawsze bawiło mnie przekonanie o talencie będącym wiodącym czynnikiem sukcesu. To jest maleńki procent. Największy to jest tona pracy, dobre rzemiosło i szczęście. Tym bardziej że talent jest baaaaardzo dyskusyjny i subiektywny. Znam sporo ludzi, którzy nie przejawiali żadnych genetycznych predyspozycji w danym kierunku, a dzięki ciężkiej, wytężonej pracy są dziś uznanymi specjalistami w swoim kierunku, lepszymi często od tych, którzy w opinii otoczenia na wstępie bez wysiłku zapowiadali się dobrze. Ciekawe, dokąd by zaszli, gdyby siedzieli na dupie i labidzili, że nie mają talentu.

      Usuń
  5. pan Gaiman napisał:
    Układaj słowo za słowem. Znajdź takie, które pasują i po prostu je zapisz.

    Ja tu przez przypadek zobaczyłam sens! Otóż "właściwe słowa" mogą sobie być przypadkowe, ale niosące za sobą "magię języka" w oderwaną od semantycznego znaczenia (wieki kultury, lata tradycji, hermeneutyka dla laików). Znalezienie Właściwych Słów i ich spisanie może więc być cennym etapem tworzenia - ich intuicyjne rozumienie może stać się ukierunkowaniem do dalszej pracy.

    Też mam wrażenie, że rady Gaimana są kulą w płot.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Kiedy mówią Ci dokładnie co jest źle i jak to poprawić – prawie zawsze są w błędzie." - lol, czyli jak ktoś powie, że "gura" jest napisane źle i trzeba to poprawić na "góra", to znaczy, iż jest w błędzie i to autor tekstu ma rację, przecież nie wolno poprawiać!
    A gdy ktoś nie wyjaśni dokładnie tego, na czym polega błąd i nie da żadnych rad, to od razu hejter. I weź tu, człowieku, żyj normalnie.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.